Info
Teksty wprowadza Pijący_mleko z Ostrołęki. Mam przejechane 29820.30 kilometrów. Najdłuższy przejechany dzienny dystans 225 km KaszebeRunda 2011. Więcej o mnie.Ostrołęckie forum rowerowe
Gminy odwiedzone rowerkiem
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Grudzień23 - 0
- 2015, Listopad25 - 0
- 2015, Październik30 - 0
- 2015, Wrzesień39 - 0
- 2015, Sierpień36 - 0
- 2015, Lipiec41 - 0
- 2015, Czerwiec36 - 0
- 2015, Maj40 - 0
- 2015, Kwiecień39 - 0
- 2015, Marzec32 - 0
- 2015, Luty23 - 0
- 2015, Styczeń25 - 0
- 2014, Grudzień26 - 0
- 2014, Listopad30 - 0
- 2014, Październik32 - 0
- 2014, Wrzesień32 - 0
- 2014, Sierpień35 - 0
- 2014, Lipiec42 - 0
- 2014, Czerwiec37 - 0
- 2014, Maj28 - 0
- 2014, Kwiecień36 - 0
- 2014, Marzec35 - 0
- 2014, Luty28 - 0
- 2014, Styczeń26 - 0
- 2013, Grudzień26 - 0
- 2013, Listopad24 - 0
- 2013, Październik29 - 0
- 2013, Wrzesień33 - 0
- 2013, Sierpień35 - 0
- 2013, Lipiec44 - 0
- 2013, Czerwiec36 - 0
- 2013, Maj37 - 0
- 2013, Kwiecień35 - 0
- 2013, Marzec27 - 0
- 2013, Luty28 - 0
- 2013, Styczeń31 - 0
- 2012, Grudzień29 - 0
- 2012, Listopad34 - 0
- 2012, Październik35 - 4
- 2012, Wrzesień37 - 0
- 2012, Sierpień40 - 0
- 2012, Lipiec38 - 6
- 2012, Czerwiec36 - 0
- 2012, Maj37 - 2
- 2012, Kwiecień37 - 0
- 2012, Marzec38 - 8
- 2012, Luty27 - 0
- 2012, Styczeń28 - 4
Wpisy archiwalne w kategorii
ponad 50 km
Dystans całkowity: | 8627.72 km (w terenie 803.40 km; 9.31%) |
Czas w ruchu: | 338:06 |
Średnia prędkość: | 21.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.00 km/h |
Suma podjazdów: | 3280 m |
Liczba aktywności: | 114 |
Średnio na aktywność: | 75.68 km i 3h 27m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
92.10 km
3.10 km teren
04:39 h
19.81 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Rower:A czwórka
Nudna jazda po gminach na zachód od Warszawy
Sobota, 24 sierpnia 2013 · dodano: 29.08.2013 | Komentarze 0
Kategoria A13, ponad 50 km, solo
Dane wyjazdu:
110.05 km
0.00 km teren
05:06 h
21.58 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Rower:A czwórka
Długi weekend - 3 dzień
Niedziela, 18 sierpnia 2013 · dodano: 29.08.2013 | Komentarze 0
Niedziela 18.08.2013rNie udało mi się w sobotę skontaktować z Wieśkiem czyli odpuszcza przejazd do Ełku na zawody Mazovii.
Rankiem tuż po spławieniu kajakarzy , zapakowaniu samochodów zbieram się do wyjazdu razem z Waldkiem i Marianem.
Jedziemy do Rosochy.
Tam zostawiamy Mariana, który poczekać ma na swoich na znajomych .
Ja i Waldek zawracamy i kierujemy się na Ostrołękę.
Po drodze mały skok w bok i zatrzymujemy się jeszcze na postój nad jeziorem Nidzkim w Karwicy.
Karwica-> Ciesina-> Hejdyk-> Karpa-> Łączki-> Piątkowizna -> Zalas -> Wejdo -> Łyse -> Lipniki
W Lipnikach dołącza do naszej ekipy jedna forumowicze, która wyjechała nam naprzeciw.
Uzupełniamy bidony i uzgadniamy ze pojedziemy do domu inna trasą.
Lipniki -> Szafranki -> Czarnia -> Grale -> Dąbrówka -> Szkwa -> Kurpiewskie
W Kurpiewski odbijamy jeszcze w kierunku rzeki na Łęg Starościński
W Ostrołęce jesteśmy przed 16:00
Ekipa kajakarzy dociera przed go 19:00
czyli zdążyłem się jeszcze zdrzemnąć, zanim pojechałem po bagaże. :P
Kategoria A13, Ekomena, odrobinę ponad 100, ponad 50 km, we dwoje
Dane wyjazdu:
101.90 km
10.10 km teren
05:11 h
19.66 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Rower:A czwórka
Długi weekend - 2 dzień
Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 29.08.2013 | Komentarze 0
Tego dnia postanawiam ruszyć wcześniej niż poprzedniego dnia.Musiałem tylko poczekać na śniadanie.
Ruszam po 9:00
Na starcie chłodno, więc zakładam na pierwsze 5 km wiatrówkę.
Coś (nie wiem co) mnie gna, w Świętajnie nawet się nie zatrzymuję,
czego szybko żałuję, gdy wyjeżdżam na drogę krajową nr 53.
Jazda tą drogą nudna, czas się dłuży.
Tak, że rogatki Szczytna są dla mnie wybawieniem :D
Setki razy przejeżdżałem przez to miasto ,
raz byłem tam dłużej , ale na zawodach Mazovia MTB.
Miasto więc mi jest można powiedzieć nieznane.
Z początku kieruje się na dworzec autobusowy i szybko uciekam z stamtąd , widzą te szkaradzieństwo.
O wiele lepiej już wygląda dworzec kolejowy, mimo wieloletniego zaniedbania.
Jeden z peronów na dworcu jest jednak odnowiony / przebudowany.
W podcieniu budynku, szerokie drewniane kuszą by posadzić na nich moją rzyć, chwilę odpocząć, posilić się.
Podumać, obserwować, szczególnie ze na peronie stoją tłumy pasażerów.
Kilkanaście minut później na przyjeżdża pociąg (szynobus) nazwany Olsztyn.
i jakież jest moje zdziwienie, gdy z drugiej strony po chwili nadjeżdża drugi pociąg (Elbląg zwany)
Chwila później , jeden rusza przez Pisz do Ełku a drugi do Olsztyna.
Tak
To dla mnie niezwykłe.
Szczególnie ze ostatnio jestem bywalczem ostrołęckiego dworca kolejowego,
gdzie taka sytuacja byłaby ostatnich latach rzeczą niezwykłą.
W ostatnich latach, bo kilkanaście lat temu Ostrołęka nie była stacją końcową a pociągi z Ostrołęki ruszały prawie w każdy najdalszy kraniec kraju.
Teraz można tylko pomarzyć , że kiedyś znajdzie się firma która uruchomi kursy na kierunkach : Szczytno, Łapy, Małkinia.
Warmińsko-Mazurskie potrafiło utrzymać i wznowić kursy między miastami .
Pomarzyć :
Wsiadam z rowerem do szynobusu i wysiadam po kilkunastu stacjach , by do domu wracać szlakami z odleglejszych miejsc,
niż teraz mogę sobie pozwolić na jednodniowy wyskok .
... ale to tylko marzenie ...
Jak poprzednio napisałem
Szczytno właściwie jest mi nieznane.
Włóczę się po mieście, odkrywam stare zaniedbane(zapomniane) uliczki.
Te uliczki miały szansę tworzyć klimaty , które lubię ... teraz już chyba jest dla nich za późno .
Te długie lata zapomnienia i braku wizji przyszłości były chyba dla nich zabójcze.
Kieruję się na zamek.
Wiem ze jest, wiem w przybliżeniu w którym miejscu miasta ,
tyleż razy niedaleko niego przejeżdżałem , wypatrywałem ,
nigdy jednak nie wypatrzyłem górujących murów obronnych ;)
Bo i dlaczego miałem je przyuważyć :)
to co odbudowano , imponujące nie jest
Objeżdżam jednak i mimo zawodu* kieruję się w jego wnętrza
*- nie powinien być zaskoczony, przecież wiedziałem ze nic imponującego nie zobaczę
Szczytno.
niedaleko zamku wnosi się wieża ciśnień.
Interesuje mnie bardzo, jaki ona niedługo przybierze wygląd
Górująca nad miastem, niszczejąca od lat ... zmienia się.
jeszcze mi trudno ocenić czy na korzyść,
ale w każdym razie może być lepiej , niżby miała bez kontroli niszczeć dalej.
Wieża i szczycieńska plaża były ostatnimi punktami , które zaczepiłem w mieście .
Opuszczam miasto.
Kieruję się na szosę Pasymską .
Poza granicami miasta z drogi nr 53 wykręcam na drogę nr 58.
Za torami przez dłuższy odcinek droga prowadzi w dół :)
... kilka kilometrów przez lasy.
Janowo -> Sawica -> Dzierzki
We wsi Dzierzki wykręcam na Nowy Dwór (dalsza jazda na Warchały jakoś mi nie po drodze) .
W nowym dworze moje zainteresowanie budzi kolejna budowla http://mojemazury.pl/41176,Nowy-Dwor-kosciol-sw-Wojciecha.html#axzz2d55Rwf85
(kolejny kościół , jak innych atrakcji mało :) )
We wsi jestem jednak krótko , jadę na wieś Jurgi
i mam znajomy widok
kamienistą drogę , ostatnio mi często towarzyszące
Chochlik w głowie podpowiada:
- Czego się dziwujesz głupi, trza było nie opuszczać dróg krajowych w tej okolicy :P
Kamieniste szlaki, często głęboki piach ... tego dnia takie rozrywki nie były mi zabawą.
Po drugim nieoznakowanym rozjeździe w lesie musiałem użyć opcji mojej lokalizacji w telefonie.
Okazało się ze do wsi Jurgi jest niedaleko, odrobinę na zachód.
W we wsi ulga, droga bitumiczna ;)
Jurgi -> Grom
Do Gromu docieram od południa.
Tyle ze przed wjazdem do wsi kusą mnie widoczna w oddali infrastruktura kolejowa.
Charakterystyczne budynki bardzo mi ułatwiają znalezienie torów na horyzoncie.
Zbaczam z trasy by zajechać na stację kolejową Grom.
I kolejne zaskoczenie.
Peron jest wyremontowany i zadbany.
Co nie jest zbyt częsty widok na ostatnio zwiedzanych prze zemnie stacjach kolejowych Mazowsza .
(przepraszam za paluch, na komórce często trzymam paluchy w niewłaściwym miejscu)
Do wsi Grom miałem ochotę pojechać od lat.
Miejscowość ta zainteresowała mnie , gdy w późnych latach 90-tych setki razy autobusem jeździłem do Olsztyna.
Charakterystyczna architektura pruska i oryginalna nazwa miejscowości przewijająca się za oknami pojazdu utkwiły mi w pamięci.
Widok ze stacji kolejowej Grom na wieś
Dlatego też we wsi zatrzymuję się na dłużej.
Robię zakupy , posilam się i rozmawiam z miejscowymi.
Dłuższą chwilę później ruszam droga krajową nr 53 na południe.
Kto tą trasa jeździł to wie ze do płaskich nie należy :)
Zatrzymuję się w kolejnej wsi.
Wieś Jęcznik.
Charakterystyczne budynki w tej miejscowości też przyciągały moje zainteresowanie w trakcie setek przejazdów.
Architektura jakże odmienna w regionie.
Do tej pory zastanawiam się , z jakiej części europy przybili osadnicy
dla których takie domy były swojskie.
Przeszukałem internet i nie mogę znaleźć odpowiedzi.
Jeżeli ktoś ma informacje na ten temat , to poproszę o notkę do mnie ... z góry dziękuję.
Ze wsi Jęcznik mam jeszcze kawałek drogi nr 53.
Po objechaniu południowego krańca jeziora Sasek Wielki,
skręcam na drogę gruntową do wsi Piece
Piece -> Kobyłocha
To aktualnie wsie nastawione na turystów letnich.
Pełno małych działek i zabudowań letniskowych.
Żwirówkami docieram do drogi nr 57.
Daję w lewo i po kilkuset metrach jestem we wsi Trelkówko, gdzie z zadowolenie opuszczam drogę krajową i jadę na Trelkowo,
a niedługo później docieram do drogi numer 600.
Podjazd , ostry zjazd i jestem we wsi Nowe Kiejkuty.
Mocno wyhamowuję na zjeździe i biorę ostry zakręt na boczną drogę w prawo, prowadzącą do wsi Stare Kiejkuty.
Sklep spożywczy w tej wiosce to kolejna okazja uzupełnienia bidonu.
Ze wsi Stare Kiejkuty drogą krajową nr 58 wzdłuż strefy wojskowej (ogrodzone jezioro Starokiejkuckie i ogromny obszar leśny) jadę na wschód.
Stare Kiejkuty -> Marksewo -> Kuklanka -> Babięta
Ten odcinek drogi krajowej 58 ciągnie się lasami,
tego dnia wydawał się spokojny, mały ruch.
Ciekawostką na tej trasie są znaki : Uwaga na Rysie.
Parę kilometrów przed Babiętami poczułem się źle.
Nie czułem zmęczenia, lecz było coś nie tak.
Podejrzewam przegrzanie.
Nie ryzykowałem dalszej jazdy, zatrzymałem się i pod drzewem przesiedziałem prawie godzinę.
Babięta
Wieś znana mi z poprzedniego dnia.
Uzupełniam bidon i ruszam na ostatni etap tego dnia.
Babięta -> Stare Kiełbonki -> Zgon
W Zgonie w stanicy PTTK czekają na mnie kajakarze ...
Zgon
Jak dotarłem do stanicy, to kajakarze byli już rozlokowani po domkach
a że na trasie dostałem sms-a i ja wiedziałem do którego domku mam się kierować.
Na obiad spóźniłem się parę godzin, ale to nie było problemem ...
- Idź do samochodu, jest tam cały prowiant wyprawy, czuj się tam jak w domu - powiedział Bogdan.
Smalec, chleb i mleko znalazłem, więcej mi do szczęścia nie było potrzebne.
Po skończonym posiłku nie ufam własnym oczom.
Do stanicy wjeżdżają Waldek i Marian.
- Od Kadzidła mieliśmy z wiatrem, dojechaliśmy w dwie godziny - rzekł Marian.
Po krótkim odpoczynku, obaj wypożyczyli od kajakarzy kajaki i na ponad godzinę zniknęli na jeziorze.
W między czasie odbywały się konkursy organizowane przez PIE Europe Direct Ostrołęka , która to razem ze Stowarzyszeniem Ekomena , była organizatorem spływu kajakowego.
Na rozdanie upominków (odblaski) po konkursie załapali się też powracający z kajaków kolarze ?
- To dla Twoich znajomych - powiedziała do mnie przedstawicielka Europe Direct.
- To są moi :) - zbuntowała się Anas..... :P
Po kolacji o zmroku jak zwykle urwałem się z imprezy, która to trwała aż do świtu .
Kategoria A13, Ekomena, odrobinę ponad 100, ponad 50 km, solo
Dane wyjazdu:
92.45 km
3.20 km teren
04:20 h
21.33 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Rower:A czwórka
Długi weekend - 1 dzień
Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 29.08.2013 | Komentarze 0
Czwartek 15.08.2013rDo Stanicy Wodnej Bieńki docieramy autobusem mocno przed 18:00
czyli kusi mnie, by jeszcze gdzieś wyskoczyć rowerem :)
(Bieńki)
Nie za bardzo plany wyskoku wychodzą
zajęcie domku
pomoc przy wyładowaniu kajaków
organizacja ogniska
impreza integracyjna ... :P
Zostajemy rozdzieleni do cztero-osobowych domków , ja ląduję na górze .
Lokatorzy z dołu nie robią mi problemu bym schował rower do środka, niedaleko ich łóżka.
jestem więc spokojny o bezpieczeństwo roweru.
rozładowane część kajaków.
molo
przeciwny brzeg jeziora Białe
Impreza integracyjna nieźle się rozkręciła.
Czasem tylko przerywało ciszą, gdy nad nami przelatywały stada żurawi,
a przelatywały często na miejsca noclegowe .
nie potrafię się bawić na imprezie integracyjnej
i z nadejściem zmroku urywam się po "angielsku" :P
Chcę wcześniej wstać i przygotować się do jutrzejszego wyjazdu,
tylko długo się zasypia, gdy dziesiątki żurawi w pobliżu szykuje się do snu ... :)
Piątek 19.08.2013
Jak mnie żurawie usypiały, tak mnie zbudziły rano.
Kilkanaście minut jeszcze przeznaczyłem na lekturę powieści (na komórce),
ale ileż można czekać aż inni się obudzą. :)
Na jeziorze utrzymywała się jeszcze poranna mgła , gdy zacząłem się kręcić.
Ekipa szybko zaczęła się wybudzać .
... mycie
... sprzątanie po ognisku
... śniadanie
Eh ... śniadanie z Ekomeną :)
Oznacza obficie przelewający się stół z jadłem rozmaitym.
Ja upodobałem sobie wyśmienity smalec, którego to nie żałowałem na kanapkach
a że inni bardziej gustowali w sałatkach, warzywach i mięsie , więc mogłem swobodnie zagospodarować całą michę .
Skutek
Brzuch pełny , trza odczekać przed ruszeniem.
Wyjazd ze stanicy wodnej Bieńki to 3-kilometrowy żwirowy lekki podjazd, prowadzący do bitumicznej drogi z widokiem na lezące poniżej jezioro.
Co ja jednak będę się rozpisywał , bidon pusty, trza szukać wioski i zaopatrzenia :P
Ale te podjazdy ;), aż chce się szaleć ... tak ze przeleciałem koło sklepu przez wieś Dłużec bardziej zafascynowany kolejną górką.
Będą kolejne wioski :)
W drodze jednak zatrzymuję się , by zapamiętać niecodzienny już widok.
Tysiące białych gęsi wypasanych na pastwiskach. (dla mnie takie widoki na żywo to pierwszyzna).
Bidon mlekiem uzupełniam we wsi Grabowo.
Dalej szlak mi prowadził drogą nr 600 przez Karwie do Mrągowa.
W Mrągowie przekraczam tory i mam zamiar dojechać do jeziora Czos.
Po kilkuset metrach jednak zdaję sobie sprawę ze odpycha mnie widok tych korków na drogach i tłumy ludzi.
Robię tył zwrot i wracam za tory.
Za Marcinkowem korki się kończą.
Szlak prowadzi mnie jednak po drodze krajowej nr 16
Marcinkowo -> Nowe Bagienice -> Sorkwity -> Borki Wielkie
Widoki tez piękne się zdarzają , jednak ruchliwej drogi mam już dość .
W Borkach Wielkich wykręcam na południe.
To była dobra decyzja :) , cisza, zero ruchu samochodowego.
Droga wąska , ale przez to zacieniona często przydrożnymi drzewami, no i będę się powtarzał ... podjazdy i widoki :)
Docieram do wsi Kobułty .
Tam na wniesieniu i na zakręcie skłania mnie do zatrzymania ten widok.
Nie prowadził do budynku żaden chodnik , nawet malutka ścieżka, brama zrujnowana, teren zarośnięty ... czyli aż kusi by tam iść :)
Idę pozwiedzać i widzę ze kościół jest w ruinie ( więcej o obiekcie http://mojemazury.pl/40274,Kobulty-kosciol-ewangelicki-z-1823-roku.html#axzz2cnKSgfjz)
Kilkanaście minut póxniej jadę szukać sklepu, czas uzupełnić zakupy.
Na krzyżówce kieruję się na wieże murowanego kościoła , logika podpowiada, tam musi być sklep.
Koło sklepu zagaduję tubylców o ruiny które zwiedzałem i zdziwiony słucham ze to żaden ciekawy obiekt, to tylko porzucony magazyn.
Nie ufam tym opowieściom i planuję dowiedzieć się więcej na necie (wynik - link wyżej).
A ... dorzucę jeszcze o kościele niedaleko sklepu.
To kościół neogotycki, młodszy od wspomnianego wcześniej.
Nie będę się rozpisywał kieruje pod link http://mojemazury.pl/39569,Kobulty-neogotycki-kosciol.html#axzz2cnKSgfjz
Kto się interesuje takimi tematami to zachęcam do wejścia na link , gdzie znajdzie więcej zdjęć.
Taka architektura zawsze działa na mnie jak lep :) ... małe hobby.
Po próbie rozmawiania z miejscowymi o historii architektury miejscowej i krótkim posiłku ruszam dalej ...
Kierując się na Popową Wolę sporo rozmyślam i pomstuję na tubylców, którzy pozwalają popadać w ruinę starym budynkom gospodarskim, budowanym jeszcze przed wojną .
Dla mnie te budowle z czerwonej cegły są interesujące,
i żal chwyta na tę niedbałość i marnotrawstwo.
Lokalne wioski się nie rozbudowują , rzadko widać nowy budynek.
Ludzie mieszkają w przedwojennych domach i tylko one są utrzymywane , by nie uległy niszczeniu.
Paskudne myśli zostają przerwane przez widoki przyrody .
A gdy w pewnym momencie trafiam na sejmik żurawi , to zapominam o architekturze :)
Dziesiątki żurawi zgromadzonych na wzgórzu i .... nie mam aparatu :P
robienie zdjęć komórką mogłem sobie darować :)
ma kilkunastominutowy postój , warto było.
Jadę na Kałęczyn, wiem ze niedługo wjadę w lasy.
Robię ostatnie zdjęcie na pofałdowane łąki
i niedługo później dojeżdżam do drogi nr 600
Po drodze chwila na Rańsk z ładnym kościołkiem http://mojemazury.pl/11440,Ransk-Kosciol-z-pocz-XIX-wieku.html#axzz2cnKSgfjz
A we wsi Orzyny opuszczam drogę 600 i kieruję się na Miętkie.
Miękie -> do drogi krajowej nr 58 -> Babięta
Babięta to spora miejscowość leząca w dolinie, drogi tam prowadzące mają oznakowania : nachylenie 8% i nachylenie 9%.
Chwilę się zastanawiam, czy nie zrobić w tej miejscowości testu naleśnikowego :)
telefon od Bogdana bym zdążył na obiad nie pozwala mi tę opcję.
Ruszam więc pospiesznie by zdążyć do stanicy wodnej w Spychowie.
Jestem tam przed kajakarzami :)
Tam po przypłynięciu głównej grupy. lokujemy się w 5-osobowych domkach.
Kategoria A13, Ekomena, ponad 50 km, solo
Dane wyjazdu:
138.15 km
6.00 km teren
06:23 h
21.64 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Rower:A czwórka
Na Wielbark
Sobota, 3 sierpnia 2013 · dodano: 08.08.2013 | Komentarze 0
Po śniadaniu rozpętała się sms-owa korespondencja z krulikiem.Temat: Rower , czy, jak, gdzie i o której ?
Po dłuższym czasie
- Już od godziny debatujemy gdzie ostateczna decyzja, bo późno się robi.
- Wielbark
Ruszyliśmy przed 12:00.
tuż za mostem decydujemy:
- Na Baranowo nie jedziemy.
Trasa:
Łazy -> Olszewka -> Obierwia -> Chudek -> Gleba -> Kierzek -> Kopaczyska -> Zawady -> Brodowe Łąki
Tempo spokojne.
W Brodowych Łąkach lody i rozmowy z miejscowymi czy aby dobrze jedziemy dalej.
Wierzchowizna -> Skuze -> Nowa Wieś Zarębska -> Krukowo
Tam wyjeżdżamy na drogę nr 614 (Chorzele-Myszyniec)
Drogę tę opuściliśmy po kilku kilometrach w Zarębach, ponieważ dalsza jazda do Chorzel nie była w planie.
Zaręby -> Mącice
W Mącicach dają o sobie znak pierwsze krajobrazy z architekturą pruską .
3 km przed Wielbarkiem ... hm ... nie powinienem być zaskoczony :) droga kamienieniem kładziona, pełna pylistych narzutów.
Dobrze ze tylko 2 km jej było i powrót na drogi bitumiczne.
Niedługo później wita nasz Wielbark.
Przekraczamy rzekę Omulew i wjeżdżamy na starszą część miasta.
Jestem negatywnie zaskoczony widokami.
Zaniedbana architektura, miasto smutne , stały lub akurat tego dnia totalny marazm i tubylcy pod monopolowymi.
Robimy zakupy i robimy test restauracji na naleśniki :P
Nie ma :(
Zamawiamy pierogi z jagodami.
Rozsiadamy się pod parasolami i zauważamy obsługę restauracji wymykającą się do pobliskiego sklepu ... czyżby po nasze pierogi ?
Do domu wróciliśmy tą samą drogą, byliśmy ok 20:00
Kategoria A13, odrobinę ponad 100, ponad 50 km, z krulikiem
Dane wyjazdu:
51.95 km
0.00 km teren
02:56 h
17.71 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Rower:A czwórka
Czwartkowe rekreacyjne spotkanie 17.13
Czwartek, 1 sierpnia 2013 · dodano: 08.08.2013 | Komentarze 0
Dzbenin - Czarnowiec - Daniszewo - Jarnuty - Wojsze - Grodzisk - Rostki - Troszyn Susk Kategoria A13, Czwartek, forumowa, ponad 50 km, więcej niż dwoje, wieczór
Dane wyjazdu:
82.40 km
5.10 km teren
03:47 h
21.78 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Rower:A czwórka
Północny koniec Narwii
Sobota, 27 lipca 2013 · dodano: 30.07.2013 | Komentarze 0
Modlin -> (małe skoki po okolicy) -> Serock -> Wierzbica -> Łacha -> Wierzbica -> Serock -> Zegrze -> Nieporęt -> Nadma Kategoria A13, ponad 50 km, wieczór
Dane wyjazdu:
182.70 km
25.10 km teren
08:34 h
21.33 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Rower:A czwórka
Do Czeremchy
Piątek, 19 lipca 2013 · dodano: 30.07.2013 | Komentarze 0
Dałem się skusić propozycji Mariana i Waldka by jechać Czeremchy.Mimo że kondycyjnie jeszcze nie wróciłem do formy po ostatnich dolegliwościach.
Dałem jednak im warunek, zostaje tylko na jedna noc w Czeremsze , by zdążyć jeszcze na niedzielne zawody do Długosiodła.
Marian chciał jechać już w czwartek , bardziej okrężna drogą czyli za Bug i po noclegu u znajomego do celu dotrzeć w piątek.
Wyperswadowałem mu jednak te plany, ponieważ nie mogłem zrobić sobie wolnego w czwartek.
Bagaż w tym karimatę i śpiwór musiałem im dostarczyć już w środę. Chłopaki zapewniali za to namiot.
Rzeczy te podrzucili późnym wieczorem znajomym, którzy mieli dowieźć je na miejsce samochodem.
Wieczorem też ustaliliśmy ze ruszam z Marianem w piątek a Waldek dojedzie samotnie w sobotę.
- Sałatka z ogórków ?
- Nie dziękuję.
- Ale jest wyśmienita, z własnej hodowli.
odmówiłem :)
Piątek 19.07.2013
Strój: spodenki , koszulka, kamizelka, czarna czapka i czarne pończochy ... no cóż trochę chłodno.
Do kieszeni jeszcze zółta wiatrówka i parę drobny i w drogę.
5 po 7:00, chyba Marian się spóźnia.
Przyjechał Waldek O_o
- Gdzie Marian ?
- Niedługo przyjedzie .
...
Niedługo później ruszamy we trójkę.
Ławy -> Susk -> Zabiele -> Grucele -> Troszyn -> Chrostowo -> Piski
i tutaj Waldek opuszcza ekipę, by jak planował dojechać następnego dnia.
Doradza trasę Marianowi, już widzę ze nie pojedziemy znaną mi drogą, jadę za Marianem i ... pierwsze piaski :P
No cóż brniemy i jakoś udaje się dotrzeć do wojewódzkiej a tam główną drogą odbijamy na Gniazdowo.
Dalej Lubotyń Stary i kierujemy się na Szumowo ... wyszło jak wyszło ale Szumowo zostało po lewej i do Andrzejewa dojechaliśmy inna drogą :P
A tam postój na śniadanie i uzupełnienie mleka w bidonie.
- Masz, zjedz jajka od zielononóżki , własnej hodowli , jaja dzisiaj złożone i ugotowane na twardo.
- Dziękuję, zjem tylko jedno - jak zwykle marudzę :P
Po wypoczynku ruszamy po godz 11 na Czyżew, tylko upewniamy sie czy to na pewno ta droga, oznakowań jak na lekarstwo
Przelatujemy przez miasto bez postoju.
dalsza droga prowadzi przez:
Białe Misztale -> Białe Papieże -> Białe Giezki -> Białe Zieje -> Białe Szczepanowicze -> Białe Kwaczoły -> Białe Figle ...
Drewniany wiatrak był dobry pretekstem by zatrzymać się , jak już udało nam się minąć "Białe" miejscowości .
Wiatrak , obok stara chałupa.
Dla mnie miejsce z urokiem.
Na tablicy informacyjnej było napisane ze to filia muzeum w Ciechanowcu, klucze u gospodarza we wsi pod numerem ...
Aż tyle czasu nie mieliśmy, by pozwiedzać, ale by zrobić 20-sto minutową przerwę techniczną i najeść się malinami i owocami dzikiej róży z pod chałupy to dlaczego nie :)
To chyba nie wandalizm ?
- Marian w owocem róży, pozujący na gospodarza obejścia :)
Niedaleko już było do Ciechanowca.
Muzeum obejrzeliśmy zza płota.
Marian nie pożałował sobie gorącego obiadu w knajpie , ja skusiłem się na jogurt z rogalem (nie cierpię gorących dań).
Marian to skarbnica tematów do rozmów,
więc na plaży przy zbiorniku wodnym w Ciechanowcu rozleniwiliśmy się aż do godziny 15:00.
No cóż należało nam się po przekroczeniu setnego kilometra.
Jak nam się znudziło ruszyliśmy szosą na Siemiatycze. Planowałem zjechać z szosy w miejscowości Żale, jednak kierunkowskaz na Pobikry we wsi Malec powiedział Marianowi ze ta droga nasz poprowadzi.
.... i szybko się przekonałem jakie są liczne drogi w regionie. Kilka kilometrów jazdy po otoczakach, z których są one ułożone nie należy do rzeczy przyjemnych :)
Nijak było jechać poboczem, drzewa i pokrzywy odradzały taki ruch .
W okolicach wiosek, dopiero pojawiały się krowie ścieżki , na których można było poczuć ulgę.
(zdjęcie zrobione na jednym z ostatnich odcinków kamiennych dróg)
W Pobikrach skręcamy w prawo, choć coś mi nie pasuje kierunek. Marian dogania rowerzystów by spytać o drogę, ja dopadam babunię w kartoflisku. Pytam o drogę na Grodzisk.
- Ta droga prowadzi na szosę do Siemiatycz, tam kawałek trzeba podjechać i w Żalach skręcić na Grodzisk - powiedziała babunia.
7 km drogi po kamieniach na darmo pomyślałem złośliwie , jadę do Mariana, który dopędził rowerzystów .
Rowerzyści trochę rozjaśniają nam gdzie jesteśmy, a ze sami zwiedzają okolice, to podpowiadają gdzie jechać i gdzie jakie atrakcje znajdziemy. Proponują wspólną jazdę do Siemiatycz , odmawiamy.
Proponują więc jechać na płn-wsch , a tam dostaniemy przepyszne naleśniki ... mówimy ze ten kierunek mam nie pasuje, zdążamy na płd-wsch.
Ulegają i podpowiadają nam jak dojechać do Grodziska, czyli mamy się kierować marną żwirówką na Sypnie.
Zawracamy.
Spory kawałek dalej , przy odnodze na Sypnie narada.
- Dobre naleśniki nie chodzą piechotą.
Olewamy Grodzisk, jedziemy na płn-wsch :D
Naleśniki
Słowo, który zmienia kierunek jazdy :)
Wykręcamy na Brańsk. 5-cio kilometrowy skok w bok.
Czaje -> Małyszczyn
Kolejna krzyżówka, jedna asfaltowa droga prowadzi na płn , druga żwirowa pod górkę na płd.
Wskazówek które dostaliśmy od spotkanych wcześniej rowerzystów mało, lecz mała tabliczka "Ziołowy Zakątek 3 km" dobrze wróży.
Wybieramy żwirówkę.
Kurzy niemiłosiernie i dlatego muszę pochwalić jednego kierowcę jadącego z naprzeciwka, który to zwolnił kilometrówka przed nami, gdy nasz zobaczył. Dzięki temu tumany kurzu za samochodem opadły to bardziej akceptowalnych rozmiarów.
Innych nie pochwalę ...
Po 3 kilometrach mijamy miejscowość Koryciny. Kolejna wskazówka "Ziołowy Zakątek 1 km" .
Sprawdza się teoria Mariana ze do podanych kilometrów trzeba dodawać jeden kilometr.
- Aha, czyli już niedaleko 2 km i jesteśmy na miejscu :)
Spory kawałek piachu dalej przez łąki i lasy, zaczynamy podejrzewać ze zbliżamy się do celu.
Mnóstwo samochodów O_o (w takiej dzicy ?)
Skręcamy w lewo , tam jeszcze więcej aut.
Dookoła roznosi się zapach ziół.
W zagrody pełne zwierza różnego kopytnego, klatki z ptastwem rozmaitym z czego było chyba z osiem ras kur.
Brama i wjeżdżamy w uroczą mini wioskę. Stara zabudowa, skansen.
Pełno też mini architektury drewnianej. Ludzi wypoczywających lub konsumujących od groma.
Tylu jeszcze nie widziałem w żadnej przydrożnej knajpie przy drogach tranzytowych.
No tak wszędzie jedzą a my nie widzimy gdzie kuchnia :)
Niecierpliwi pytamy kolejnych pałaszujących gdzie się kierować.
Po ok. 150 metrach trafiamy na miejsce, stara chałupa, przyciemnione wąskie miejsce, barek , na prawo i lewo w izby jadalne pełne ludzi.
Meni znajdujemy na tablicy wypisane kredą.
Aż cztery pozycje :)
Oczywiście wybieramy naleśniki - 7 zł za talerz.
Dostajemy duży stojący numerek , aby kelner mógł nasz odnaleźć na wiosce.
Wybieram sobie miejsce przy piecu do suszenia ziół obok chałupy ze zdjęcia (post wyżej).
Korzystamy z wody którą znaleźliśmy obok, Marian idzie pozwiedzać ogromny ogród, ja obserwuję kury zielononóżki dziobiące w nogach innych gości.
Kelner jak już nasz znalazł (nie ma co się dziwić teren spory) przynosi dwa talerze z naszym daniem.
Dwa pulchne naleśniki z serem, polane śmietaną z cynamonem , obok naleśnika przesłodki marynowany owoc róży (owoc szok w ustach).
Zdjęcie tego nie oddaje, bo ja na widok z talerza myślałem ze to porcja na dwóch.
Naleśniki spore, patelnię mają ogromną, nie oszczędzają na gościach, brzuch po nich był pełny, tak ze do następnego popołudnia byłem szyty.
Tak ze pomysłów Mariana o tym co jeszcze przygotuje na kolację nie słuchałem :)
Z pełnymi brzuchami pytamy miejscowych by pokierowali nas w dalsza drogę, najlepiej w kierunku na Dziadkowice i jakie drogi są dostępne.
- W promieniu 5 km trudno o drogę asfaltową, kierujcie z "Zakątka" w lewo, żwirówka , sporo km kocich łbów. W Siemionach będziecie mieli z 500 metrów asfaltu a dalej tradycyjnie kocie ... :)
Siemiony -> Czarna Cerkiewna (ładna wiejska cerkiew) -> Czarna Średnia -> Czarna Wielka -> Dziadkowice (przecinamy drogę 19) krótki postój, uzupełniamy bidony
W Malewicach można się zgubić trzeba skorzystać z języka.
Choroszczewo -> Pokaniewo (5 minut w deszczu) -> Milejczyce (krótki postój przed ostatnim skokiem)
Obieramy kierunek płn-wsch szosą na Kleszczele by w Daszach ją opuścić i żwirowymi drogami dojechać do Czeremcha Wieś .
W Daszach dopada nas deszcz, który będzie nam towarzyszył do celu.
W Czeremcha Wieś przecinamy drogę 66 i już tylko krótki skok na Czeremchę.
Dojechaliśmy ok 20:00. Cel wyjazdu, impreza idzie na całego, celtyckie ballady w ostrym brzmieniu niosą się daleko :)
Przejeżdżamy obok sceny, ludzi mnóstwo z całej polski , nie zatrzymujemy się jednak , lecimy do sklepu po zakupy, następnie przekraczamy tory i szukamy naszego noclegu.
A później na imprezę , trwało do 1:00 ...
... Przepiękne jest Podlasie.
KONIEC
Kategoria A13, odrobinę ponad 100, ponad 50 km
Dane wyjazdu:
91.50 km
43.10 km teren
04:48 h
19.06 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Rower:A czwórka
Wokół Śniardwy
Sobota, 13 lipca 2013 · dodano: 16.07.2013 | Komentarze 0
Jezioro objechane.Sądziłem ze wyjdzie więcej ... małe te jeziorko :P
Staraliśmy się trzymać blisko brzegu , czyli w połowie jazda terenowa.
Pogoda dopisała.
Kategoria A13, ponad 50 km, we dwoje, z krulikiem
Dane wyjazdu:
91.20 km
8.20 km teren
04:43 h
19.34 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Rower:A czwórka
wyścig z pociągiem
Sobota, 6 lipca 2013 · dodano: 15.07.2013 | Komentarze 0
Kategoria A13, ponad 50 km